Dopływamy na wyspę. Jedziemy w stronę miasta Rab przy okazji szukając jakiegoś fajnego miejsca. Niestety jest środek sezonu i nie dość, że nie ma na żadnym kempingu miejsca to jeszcze ulice zatłoczone. Wyspa pęka w szwach. Chyba mamy kryzys. Coraz bardziej marzymy o powrocie na Krk ale jest już późno i jadąc drogą na miejscu bylibyśmy dopiero późnym wieczorem.
Z ciężkim sercem postanawiamy jednak wrócić na Krk. Okazuje się, że z Rabu płynie prom do Baśki na w.Krk. Płacimy "jak za zborze". Opuszczamy Rab.