Po długiej i męczącej podróży w słoncu docieramy do Orasac'u. Wyczytaliśmy w sieci, że znajduje się tutaj niewielki, cichy i schludny kemping - czyli coś dla nas. Po chwili okazuje się, że są tam prawie sami Polacy, czujemy się trochę jak na Mazurach. Po krótkim rekonesansie rezygnujemy i ruszamy dalej.
Niestety nie udaje nam się znaleźć nic godnego uwagi. W końcu trafiamy do miejscowości Trsteno. tam kemping wydaje się nam całkiem ok ale chyba jednak dalej czujemy pewien niedosyt. Jesteśmy już zmęczeni. Nagle wpadamy na pomysł, że w sumie kilka dni odpoczynku od spartańskich warunków nam nie zaszkodzi. Po chwili szukania znajdujemy całkiem fajny apartamencik. Płacimy 20 euro/ osobę. Nie jest to zbyt tanio jak na tak małą miejscowość ale dostajemy pokój z tarasem i widokiem na morze (praktycznie tylko na morze i na pobliską wyspę bo znajduje się na skarpie), w pełni wyposażoną kuchnią, klimą i z osobnym wejściem. Jesteśmy zachwyceni:-)